Info

Suma podjazdów to 233542 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2020, Czerwiec4 - 0
- 2020, Maj6 - 0
- 2020, Marzec4 - 0
- 2020, Luty5 - 0
- 2020, Styczeń1 - 0
- 2019, Grudzień1 - 0
- 2019, Listopad1 - 0
- 2019, Październik4 - 0
- 2019, Wrzesień3 - 0
- 2019, Sierpień5 - 0
- 2019, Lipiec4 - 0
- 2019, Czerwiec2 - 0
- 2019, Maj6 - 0
- 2019, Kwiecień8 - 0
- 2019, Marzec4 - 0
- 2019, Luty5 - 0
- 2019, Styczeń4 - 0
- 2018, Listopad2 - 0
- 2018, Październik6 - 0
- 2018, Wrzesień5 - 0
- 2018, Sierpień6 - 0
- 2018, Lipiec3 - 0
- 2018, Czerwiec6 - 0
- 2018, Maj8 - 0
- 2018, Kwiecień8 - 0
- 2018, Marzec5 - 0
- 2018, Styczeń3 - 0
- 2017, Grudzień1 - 0
- 2017, Listopad1 - 0
- 2017, Październik2 - 0
- 2017, Wrzesień6 - 0
- 2017, Sierpień11 - 0
- 2017, Lipiec6 - 0
- 2017, Czerwiec4 - 0
- 2017, Maj11 - 0
- 2017, Kwiecień8 - 0
- 2017, Marzec5 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Listopad1 - 0
- 2016, Październik2 - 0
- 2016, Wrzesień5 - 0
- 2016, Sierpień5 - 0
- 2016, Lipiec8 - 0
- 2016, Czerwiec6 - 0
- 2016, Maj11 - 0
- 2016, Kwiecień8 - 0
- 2016, Marzec4 - 0
- 2016, Luty5 - 1
- 2016, Styczeń1 - 0
- DST 1010.00km
- Czas 39:10
- VAVG 25.79km/h
- Sprzęt SCOTT
- Aktywność Jazda na rowerze
Brevet 1050 km Pomiechówek
Środa, 15 czerwca 2016 · dodano: 12.10.2016 | Komentarze 0
Start do Brevetu nastąpił o godz 18.00. Do zmierzenia się z dystansem maratonu zgłosiło się 15 zawodników. Pogoda słoneczna, temperatura odpowiednia, tempo około 32, 33 km/h. Kurier od początku postanowił jechać solo i pozostawił wszystkich w tyle. W płocku pierwszy postój na Orlenie. Dalej jazda już o zmroku. Szybkie tempo uzupełniania bidonów, przebieranie i w drogę. Po paru kilometrach niespodzianka. Jazda pod silny wiatr i deszcz. Jadę razem Krzysiem Kreftem i Słoweńcem Simonem przez Gostynin i Krośniewice do Kłodawy na drugi PK - Orlen. Tam czeka na nas Kurier wymęczony przez wiatr. Ruszamy w stronę Sompolna w czwórkę, ale niedługo. Kurier ponownie ucieka do przodu. W Piotrkowie Kujawskim na PK widzimy go tylko przez chwilę. Dalej jazda cały czas pod wiatr i z deszczem. W Kruszwicy tłumaczę Simonowi skąd nazwa Mysiej wieży. W Trzemesznie PK na stacji Lotosu, tam spotykamy ponownie Kuriera, ale ponownie przez chwilę. Z Krzysztofem jadę dalej. Simon szuka sklepu i zostaje. Dalsza trasa prowadzi przez Gniezno w stronę Wrześni omijając ją od zachodu, dalej w stronę Kalisza. Na DPK w Łaszkowie siedzi Kurier przy śniadaniu (obiedzie). Razem w trójkę ucinamy tam sobie sjestę na trawce w słoneczku. Chyba się przespałem 20 min. W tym czasie dojeżdża na PK Simon. W dobrej słonecznej pogodzie jedziemy w stronę Piotrkowa Trybunalskiego omijając Kalisz. Zaliczamy PK w Brzezinach i Widawie, niestety ponownie w deszczu. W Gomulinie z Krzysztofem jemy późny obiad (rosół i schabowy). W tym czasie Kurier i Simonem ruszają dalej. W momencie, gdy ruszamy na trasę do PK dojeżdża Paweł Kosiorek z dwójką zawodników. Dalsza jazda już o zmroku, ale na szczęście już bez deszczu. Przejeżdżamy przez Piotrków, Sulejów, Końskie do Stąporkowa. Przed samym PK zaliczamy jedno z większych wzniesień. Dalej po drodze przejeżdżamy przez Skarżysko Kamienną. Zaczynają sie problemy ze snem. Przysypiam na siodle i postanawiamy się przespać na przestanku. Po paru minutach dojeżdża do nas Paweł z kompanami. Dalej przez Parszów, Wąchock i Starachowice do Iłży jedziemy razem w piątkę. W Iłży na PK oczywiście siedzi Kurier :) Simon śpi. Ja, Krzysiek i Paweł także kładziemy się spać. Dwójka kolegów Pawła nie śpi i jedzie dalej. Kurier po krótkim śnie także jedzie przed nami. Pobudka koło 5.00, obiad i jazda dalej. W nocy niestety zmienił się wiatr i ponownie wieje w twarz. Z Iłży jedziemy przez Lipsko, Opole Lubelskie do Puław. Szukamy czegoś do jedzenia. Natrafiamy na pizzerię. Zjadam 60 cm ciasta, Keto także i ruszamy dalej. Następny PK to Piotrowice. Od Iłży dolega mi ból kolana. Z czasem powiększa się i już nie pomagają mi środki przeciw bólowe. Zdaje sobie sprawę, że jeszcze ponad 100km do mety i chyba dam rade dojechać, ale chyba będę musiał jechać wolniej i chyba pożegnam się z kolegami. Z pomocą przechodzi mi Paweł i podaje mi kapsułkę mówiąc, że pomoże. Faktycznie pomogło - nie tylko na kolano, ale także tyłek przestał boleć. Byłem znowu w grze. Pogoda nie rozpieszcza, upał ponad 30 stopni i to było bardzo zdradzieckie. Wkrótce pogoda zmienia się w szybkim tempie. Prostopadle do naszej drogi przemieszcza się front burzowy. Chmury z wysokim pułapem, a pod nimi wielkie cygaro pędzące w naszą stronę. Zatrzymaliśmy się na chwilę w sklepie na uzupełnienie wody i zastanawiamy się nad przeczekaniem tego armagedonu. Musiałem polewać sobie wodą stopy, żeby uśmierzyć piekący ból. Ja znajduję wiatę z przystankiem i postanawiam tam czekać na lepszą pogodę. Keto z Pawłem jadą dalej obserwuję ich z daleka. Ujechali może 800m. Keto stoi na środku drogi i trzyma się roweru. Paweł siedzi na rowerze w polu. Tyle było ich jazdy. W kilkadziesiąt sekund byli już pod wiatą. Burza trwała może 20 min. i wyszło ponownie piękne słońce. Zaczęła się mozolna jazda pomiędzy gałęziami i połamanymi drzewami. Asfalt w lesie wyglądał jak leśna dróżka jesienią. Przejeżdżamy przez Maciejowice i Wilgę. Po paru kilometrach wjeżdżamy na objazd i jedziemy przez sady czereśniowe. Mam ochotę się zatrzymać i trochę pojeść, ale nie chcę stracić dystansu do kolegów. Dalej jedziemy na Karczew i Józefów. Keto dostaje sms-a, ze powoli doganiamy wyprzedzającą "nie śpiącą" dwójkę. Tempo wzrasta. Przejeżdżamy przez Halinów, Wołomin, Radzymin i dojeżdżamy do PK w Nasielsku. Dowiadujemy od obsługi, ze poprzednicy byli kilka minut przed nami. Poczuliśmy krew i po paru minutach mieliśmy ich w zasięgu wzroku. W piątkę dojeżdżamy do Mety.
Przejechałem 1010 km, 3175 m przewyższenia, 39,05 h w ruchu, średnia temp. 18,2 C, średnia V 25,8